Podczas pielgrzymki Rodzin Katyńskich do Rzymu 14 kwietnia 1996 roku, z ust Jana Pawła II usłyszeliśmy najgłębsze, najbogatsze w treść słowa o istocie Golgoty Wschodu: "Ojcze, przebacz im, bo nie wiedza, co czynią.... Dziś, pozdrawiając Rodziny Katyńskie, na czele z księdzem prałatem Zdzisławem Peszkowskim, przywołuję te właśnie słowa Chrystusa: Ojcze, przebacz.... Są one bowiem szczególnie aktualne dla ludzi, których dotknął dramat niewinnej śmierci ich bliskich. Jesteście świadkami śmierci, która nie powinna ulec zapomnieniu. Tragiczne wydarzenia, które miały miejsce na wiosnę 1940 roku w Katyniu, Charkowie i Miednoje, są rozdziałem w martyrologium polskim, który nie może być zapomniany. Ta żywa pamięć powinna być zachowana jako przestroga dla przyszłych pokoleń.
Trzeba jednak mieć świadomość, że również ta śmierć, a raczej to wielkie żniwo śmierci, jest jakoś wpisana w Boże plany i nabiera nowego znaczenia w perspektywie śmierci i zmartwychwstania Chrystusa. Nade wszystko staje się ona ofiarą, której owocem jest dobro. W wymiarze narodowym przybrało ono kształt wolności. W wymiarze ludzkim jest przykładem odwagi i wytrwania w wierności ideałom. W wymiarze chrześcijańskim staje się wezwaniem do przebaczenia.
Przybyliście do Rzymu, do grobów Apostołów, aby na nowo - po pięćdziesięciu sześciu latach od tamtego dramatu - odczytać, jakie jest wasze zadanie, zadanie Rodzin Katyńskich. Wydaje się, że jest nim właśnie niesienie przebaczenia. Tak jest w nim przechowanie pamięci tego dramatu narodowego, rodzinnego, osobistego, ale jest w nim również poprzez tę pamięć, przebaczenie.
Pragnę dodać, że ja również codziennie modlę się za tych, którzy zginęli w Katyniu."
Obecnie - po siedemdziesięciu latach od zbrodni katyńskiej my wszyscy - Polacy, powinniśmy się czuć jedną wielką Rodziną Katyńską. Bo o ile 70 lat temu nie każda rodzina straciła kogoś bliskiego, to w 2010 roku, 10 kwietnia cała Polska straciła tak wielu z tych, którzy walczyli o Polskę silną, o jej godne miejsce w Europie oraz o szacunek dla niej. Powinniśmy prawdę o Katyniu poznawać, uczyć tej prawdy siebie nawzajem, swoje dzieci, wnuki. Powinniśmy starać się żyć pięknie i godnie, tak, jak życzyliby sobie tego zarówno ci, którzy strzałem w tył głowy zostali pozbawieni życia 70 lat temu, jak i ci, którzy lecieli oddać hołd tym pierwszym. Prawda o Katyniu, siła i moc, która drzemie w tak wielu tysiącach wspaniałych Polaków, którzy w bestialski sposób zostali zamordowani może nas kształtować, jeśłi tylko swoim życiem będziemy chcieli nawiązać do ideałów, marzeń i planów, które mieli ci, któzy tam zginęli.
Nie wystarczy modlić się o to, aby coś podobnego nigdy się już nie powtórzyło! Nie wystarczy zawodzić, płakać, wzruszać się, a następnie powracać na dawne tory pseudouczciwego życia. Trzeba odczytania na nowo hasło, które jak gwiazda przewodnia przyświecało naszym dziadom i pradziadom, a które brzmi: "BÓG - HONOR - OJCZYZNA". Bycie patriotą w XXI wieku jest możliwe, ale nie może polegać li-tylko na znajomości hymnu państwowego oraz barw naszej flagi. Poznawanie historii, fascynowanie nią od najmłodszych lat, przypatrywanie się losom wielkich spośród naszego narodu, szacunek dla rodziny, najbliższych, sąsiadów, znajomych, branie odpowiedzialnościi choćby za najmniejsze sprawy w środowisku lokalnym, wyrabianie u siebie cech, któe kiedyś należały do tzw. kodeksu rycerskiego, nieustanna praca nad samowychowaniem - to tylko niektóre cechy, które mogą posłużyć do ułożenia się w nas cech, z których my sami, jak i nasi rodzice będą dumni.
Serca Polaków mogą być bardziej mocne, prawe, przywiązane do najprawdziwszych wartości, a jednocześnie śmiało spoglądające w przyszłość. Stać się to może wtedy, kiedy nie będziemy podcinać korzeni, na których sami siedziemy; wtedy, kiedy nie braknie wśród nas ludzi takich jak pa prezydent Lech Kaczyński, czy szef IPN - p. Janusz Kurtyka. Tacy ludzie wśród nas są... Tylko my n ie zawsze chcemy ich słuchać, wtedy, kiedy jeszcze mogą do nas mówić...
Adam Mickiewicz w III części "Dziadów" pisał "Nasz naród jak lawa/ z wierzchu zimna i twarda/ sucha i plugawa/ Lecz wewnętrznego ognia sto lat nie wyziębi/ plwajmy na tę skorupę/ i zstąpmy do głębi!" W czassie tygodniowej żałoby Polacy odczuli na jaką "skorupę" mają plwać, a czego i kogo powinni słuchać. W tym trudnym ale, miejmy nadzieję owocnym czasie uświadomiliśmy sobie jak ważne są relacje międzyludzkie, poczucie wspólnoty, możliwość oparcia się na drugim człowieku, skorzystania z jego pomocy. "Wewnętrzny ogień" naszego narodu to z pewnością zwrócenie się ku chrześciajństwo jako podwalinie, fundamencie Europy, a w tym również Polski; to wielkie błaganie skierowane do naszego Zbawiciela, aby te dwie wielkie ofiary: katyńską i smoleńską połączył w jedno i przyjął; aby te ofiary wydały owoc. Potrzebujemy zstąpienia do ognia, który pałał w sercach tych, którzy za Polskę walczyli i którzy Polskę uratowali.
"Raz wybrawszy codziennie wybierać muszę" - pisał Jerzy Liebert. I ta prawda powtarza się codziennie: raz uświadomiwszy sobie, że jestem Polakiem, powinienem stawać się nim codziennie coraz bardziej, w spsoób pełniejszy, prawdziwszy, mądrzejszy, a nade wszystko - podchodzący ze świętym drżeniem do wszystkiego, co Polską się nazywa. Tak nam dopomóż Bóg!